Piotr Drzał - Portret Projektanta
p.drzal4@wp.pl

Piotr dysponuje fantastyczną wyobraźnią, która już nie raz została doceniona przez profesjonalistów zasiadających w kapitułach wielu konkursów dla młodych projektantów. Podczas ostatniego pokazu na Baltic Fashion Awards w niemieckim Heringsdorfie, on i jego urocza tłumaczka byli ulubieńcami wszystkich.

Jaką kolekcję zaprezentowałeś na konkursie w Heringsdorfie?

Była to kolekcja, której jeden model pokazałem już wcześniej na konkursie Grażki, zdobył on wówczas nagrodę jednego ze sponsorów - firmy Freudenberg. Przed wyjazdem do Niemiec pokazałem też tę kolekcję na pokazie Off Fashion w Kielcach. Po konkursie Grażki byłem zachwycony, m.in. z tego powodu, że zanim jeszcze cała kolekcja powstała, już została nagrodzona za model odszyty "na brudno". Jestem z niej bardzo zadowolony, bo mogę powiedzieć, że jest naprawdę przemyślana. Samo zastanawianie się nad nią i szukanie inspiracji trwało ponad pół roku. Była do tego stopnia przemyślana, że jak usiadłem do maszyny, to tylko szyłem i szyłem, nie napotykając na zbyt wiele niespodzianek po drodze, dzięki czemu 16 modeli udało mi się wykonać samodzielnie w ciągu 3 tygodni. Niestety, z powodu braku specjalistycznej maszyny realizację dzianin musiałem zlecić komuś.

Jaka była inspiracja tej kolekcji?

Ulica, moje otoczenie... Chociaż to co stworzyłem miało być czymś na przekór, czymś co nie będzie przystawało do punktu wyjścia inspiracji, tak więc ulica i otoczenie miało być tą odskocznią, od której się odbiłem projektując. Kolorystykę wybrałem jasną, kojarzącą się ze spokojem, żeby odbiec od codziennego szumu, pędu, gonitwy nie wiadomo za czym i zamknąć się w swojej kurtce, a w niej się wyciszyć. Wydaje mi się, że takie są właśnie potrzeby współczesnego człowieka. Skupiając się na takich potrzebach i na trendach, mogę powiedzieć, że idę z duchem czasu.

Co miałeś na myśli stosując w swojej kolekcji określenie "pozytywnej deformacji"?

Określenie deformacja zawsze wzbudza bardzo negatywne emocje, kojarzy się z czymś brzydkim, niedoskonałym. W sylwetce deformacja jest czymś, co chcielibyśmy koniecznie skorygować. Pomyślałem sobie, że stosując ładne zaokrąglone kształty mogę wydobyć z sylwetki coś nowego i pięknego, coś czego nie będzie się chciało korygować, bo patrzenie na to będzie wywoływało przyjemne wrażenia.

Uważasz, że kolor jest bardzo ważny, że może podkreślać charakter lub wręcz zmieniać ten charakter, ale w Twoich kolekcjach ten kolor jest zazwyczaj podobny, stonowany, dlaczego właśnie taki?

W ostatnich moich pracach kolor rzeczywiście był stonowany, ale takie było założenie, gdyż ubiory, które zaprojektowałem miały dawać ukojenie, poczucie bezpieczeństwa i możliwość oderwania się od codziennego zgiełku. Ale zastanawiam się cały czas, jak wyglądałyby te same ubiory, gdybym im zmienił kolorystykę. Kolor działa tak mocno ekspresyjnie, że chyba trudno byłoby się zorientować, że pozostawiłem te same formy.

W Twoich kolekcjach pojawia się sporo modeli męskich, czy później sam je na siebie ubierasz?

Bardzo bym chciał, ale niestety moje modele mają dużo większe rozmiary od moich własnych, więc czasem tylko jakiś przypadkowy ciuch, tak jak kurtka z ostatniej kolekcji czy T-shirt trafiają do mojej szafy. Choć i w tym wypadku muszę rywalizować z moja mamą, która uparła się, że kurtkę chce zatrzymać dla siebie! W moim przypadku sprawdza się powiedzenie, że szewc bez butów chodzi. Bardzo rzadko mam czas na to, żeby coś sobie uszyć, zazwyczaj zaopatruję się w second handach, gdzie zawsze można znaleźć coś fajnego, co można pozmieniać, poprzeszywać, więc staje się to unikalne i moje, a przy okazji jest to zachowanie ekologiczne. Ale co najważniejsze, nie pochłania tyle czasu, co uszycie i zaprojektowanie jakiejś rzeczy od samego początku. Czasem noszę rzeczy innych projektantów, wśród których przoduje Smolka Design, u którego od czasu do czasu coś zamawiam. Jestem zwolennikiem spontanicznych zakupów i mam swoje ulubione marki. Nie przesadzam z moim ubiorem, ale w rodzinnym Rzeszowie podobno wzbudzam sensację. To mnie akurat cieszy, bo lubię być przyczyną emocji.

Czy ciągnie Cię bardziej w stronę mody damskiej czy męskiej, bo w swoich kolekcjach masz zawsze te dwie opcje?

Na tym samym miejscu stawiam obydwie, chociaż czasem szala przeważa w kierunku damskiej. Zawsze jednak oglądając damskie kolekcje zastanawiam się, jakby wyglądał ich męski odpowiednik i od razu zaczynam projektować w głowie. Jednocześnie jednak wiem, jak bardzo wartościowy jest taki moment w moim życiu, gdy mogę jeszcze wybierać i tworzyć co chcę. Liczę się z tym, że już niedługo dostanę stanowisko w jakiejś większej firmie i będę odpowiedzialny tylko za konkretny dział, np. górnych okryć damskich, a wtedy już nie poszaleję.

Wcześniej uczyłeś się w Liceum Plastycznym, teraz studiujesz na ASP, czy spotkałeś się z różnicami w metodach nauczania?

Nie skupiam się na różnicach, każda ze szkół coś mi dała, ale wiem jedno, że gdybym nie poszedł do Liceum Plastycznego, nie siedziałbym tu przed Tobą, bo nie byłbym projektantem. Liceum Plastyczne rozbudziło moją wrażliwość i apetyt na więcej, a w ASP nauczyłem się jak to realizować w praktyce.

tekst: Maretha Żurakowska - onoMono
foto: Paweł Olearka