Portret projektanta - Ranita Sobańska

ranita@4f.com.pl

Dynamiczna i utalentowana. Jedna z tych absolwentek ASP, których nazwisko nie mija bez echa. Mimo wcześniejszych doświadczeń na różnych polach mody, od kilku lat konsekwentnie doskonaląca swe umiejętności w sektorze odzieży sportowej, projektując dla marki 4F Performance.

Pamiętam Twoje wcześniejsze kolekcje, które ze sportem miały niewiele wspólnego. Jak doszło do tego, że zaczęłaś projektować "aktywną" odzież?
Przeprowadziłam się do Krakowa, gdzie niestety dla projektanta nie ma zbyt wielu możliwości. Jest House, w którym początkowo przepracowałam półtora roku. Jednak w momencie, gdy na horyzoncie pojawiła się firma sportowa zainteresowana moją osobą, nie zastanawiałam się długo czy to do mnie pasuje czy nie, po prostu zaczęłam działać. A trzeba przyznać, że jest to dość trudny temat, bo oprócz umiejętności projektowania trzeba się orientować w różnych zawiłościach technologicznych. Przyznaję się, że na początku nie wiedziałam nawet co to jest membrana (!), o bardziej skomplikowanych zagadnieniach nie wspominając. Musiałam nadrabiać dobrą miną, ale za to miałam dobre chęci i zapał, a jak ktoś chce się nauczyć, to wszystkiego może dokonać. Ponieważ wiedziano, że byłam świeżo po pracy w House, w firmie powstał pomysł żeby stworzyć taką markę, która będzie miała wysokie parametry odzieży sportowej, ale jednocześnie będzie nadawała się na ulice. Świetnie się w tym odnalazłam. Taką odzież można fajnie pociąć, zastosować różne wstawki, wypustki czy nadruki, a to z kolei sprawia, że projektant ma możliwości sprawdzenia się. Ale to nie jedyna zaleta. Dzięki tej pracy zaczęłam intensywniej uprawiać sporty. Na zachodzie jest taka zasada, że ten kto projektuje specjalistyczną odzież sportową musi co najmniej przez pół roku uprawiać dany sport, aby poznać potrzeby i wymagania odzieży. U nas co prawda nie ma takiego przymusu, ale samo obcowanie z tematem sportu mocno zachęca do jego praktycznego uprawiania.

Prawdopodobnie możliwość uprawiania sportu w super ciuchach, które się na dodatek samemu zaprojektowało, również mobilizuje. Jakie sporty uprawiasz?
Jeżdżę na nartach i snowboardzie, a w wolnych chwilach uprawiam jogę, bo jestem strasznie roztrzepana, a joga mnie uspokaja. Jeżdżenie w swoich ciuchach to nie tylko przyjemność, ale i dobra szkoła. W ten sposób testujemy nasze rzeczy. Czasem jest tak, że jeżdżąc wydaje mi się, że wszystko jest OK., ale wystarczy chociażby przeżyć na własnej skórze męczarnię ze zbyt skomplikowanymi zapięciami, by wiedzieć, że coś trzeba zmienić. Ja nie mogę zrzucić winy i ponarzekać na producenta czy projektanta, natomiast muszę wcześniej przewidzieć wszystkie takie reakcje u ludzi, żeby móc im zapobiec.

Czy uprawianie jogi zachęciło Cię również do projektowania odzieży typu "wellnes"?
Kolejność była raczej odwrotna. Miałam kiedyś takie zamówienie i to właśnie zachęciło mnie do jogi. Zlecający mi to zadanie zaprosili mnie na ćwiczenia, żebym wiedziała jakie potrzeby ma osoba je wykonująca i tak już zostało, bo ćwiczę do dziś!

Na swoim koncie masz też ubiory dla polskiej reprezentacji skoczków, w tym również dla Adama Małysza.
Tak, ale na szczęście nie oznaczało to konieczności wykonania serii skoków ze skoczni! Zaczęłam oglądać skoki dopiero po tym, jak miałam zaprojektować stroje dla naszej reprezentacji. Wcześniej ten temat mnie w ogóle nie interesował. Ale chyba udało mi się wstrzelić w ich potrzeby, bo jak do tej pory Polski Komitet Olimpijski jest bardzo zadowolony z naszej współpracy. Szczególnie trafiony był model kurtki - całej zaprintowanej, która bardzo często pojawia się w mediach, a sami skoczkowie przy wielu okazjach mówią nam, że jest ona ich faworytką.

Co działo się z Tobą między ukończeniem uczelni, a wyjazdem do Krakowa?
Po ukończeniu ASP postanowiłam założyć biuro projektowe. Miałam jednak problemy ze współpracą z właściwymi ludźmi. Chciałam, żeby to co otrzyma mój klient reprezentowało odpowiedni poziom. Niestety, po takiej ilości poprawek, jakich zwykle musiałam dokonywać, nie wiadomo już było czy projekt jest mój, czy osoby, której zleciłam jego wykonanie. To zaczęło mijać się z sensem, toteż przez pewien czas sama realizowałam każde zamówienie, które do mnie trafiało, ale z kolei takie skakanie po tematach - raz moda męska, raz damska, sportowa czy dziecięca - też zaczęło być trochę męczące i nie pozwalało się skoncentrować. Wówczas doszłam do wniosku, że jednak najlepiej będzie poświęcić się jednej firmie. Jak się okazało, był to świetny wybór - mój obecny szef stworzył w pracy wspaniałą atmosferę i dał mi dużo swobody.

Jak wpłynęły na Ciebie doświadczenia pracy w tak dużej firmie jak House?
Zaczynając cieszyłam się bardzo, że będę pracować dla tak popularnej młodzieżowej marki. Szybko jednak okazało się, że jest to miejsce, gdzie łatwo można się wypalić. Ale przyznać muszę, że od kiedy zaczęłam pracować dla przemysłu, wiele się nauczyłam. Na przykład w House w ciągu tygodnia musiałam opanować Corela, choć na uczelni skupialiśmy się bardziej na Photoshopie... To była dobra szkoła do przejścia, która teraz bardzo mi się przydaje.

Pamiętam jak w zeszłym roku pokazywałaś mi kurtkę całą we wzorze, który sobie nakreśliłaś na kartce podczas jakiejś rozmowy telefonicznej. Czy do każdej kolekcji wymyślasz jakiś motyw przewodni?
Nie zawsze... Ponieważ u nas w firmie projektujemy trzymając się zasady, że w każdej kolekcji jest kilka linii, z których każda jest zupełnie inna. Takie projektowanie to nie tylko sposób, żeby zmuszać klienta by jak najwięcej od nas kupił, ale także by ułatwić mu życie. Wiadomo, że jeśli kupi nasze spodnie snowbordowe i kurtkę, to wróci po czapkę, jakąś bluzę czy t-shirt, bo nigdzie nie znajdzie takiego, który by mu lepiej pasował. Cieszę się, że wypracowaliśmy sobie taki system, nie pamiętam z kolei, żeby nas tego uczono w ASP.

Czy czujesz się spełniona jako projektantka?
Jeśli chodzi o ciuchy, to spełniam się w 100%, chociaż ostatnio mniej tworzę, a częściej szkolę nowych projektantów, którzy przychodzą do nas pracować. Jeśli miałabym cokolwiek zmieniać, to tylko na zupełnie inną branżę, aby nie czuć się zamkniętą wyłącznie w modzie. Moda to temat, który jest fajny na początku, kiedy się go poznaje, ale po jakimś czasie można się poczuć wypalonym, szczególnie wówczas, gdy pracuje się bardzo intensywnie. Stąd nachodzi mnie czasem myśl, żeby pójść jeszcze na studia psychologiczne lub projektowanie wnętrz, na razie jednak jestem tak pochłonięta pracą w firmie, że ciężko byłoby mi zająć się jeszcze czymś tak absorbującym jak studia.

Paweł Chołodowski - onoMono