MONIKA ONOSZKO - Portret Projektanta

onomono@onomono.pl

Nieprzeciętna, fascynująca, indywidualistka - Monika Onoszko - projektantka, która zajmuje szczególne miejsce w polskim świecie mody, odnosząca sukcesy także za granicą. Od lat konsekwentnie wypracowuje swój styl i prowadzi karierę w sposób przemyślany. Zawsze świetnie zorientowana w aktualnych tendencjach, potrafi jednak zinterpretować je w oryginalny sposób. Nonkonformistka, która tworzy przede wszystkim w zgodzie z sobą. Niezwykle wszechstronna - projektowanie mody to obecnie tylko ułamek z całego wachlarza jej zajęć, Monika bowiem zajmuje się także dziennikarstwem modowym, kreuje kostiumy do przedstawień teatralnych, jak również tworzy scenografię i aranżacje wnętrz. Właściwie, łatwiej zapytać: czego nie robi. Na pewno niewiele odpoczywa... Rozmawiamy o jej doświadczeniach z różnych dziedzin, o karierze, inspiracjach i spełnieniu.

Jak określiłabyś etap kariery, na którym obecnie się znajdujesz? Jakie plany czy marzenia udało Ci się zrealizować, a co jeszcze przed Tobą?
W zasadzie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony wydaje mi się, że to już jakiś "zaawansowany" etap mojej kariery, a za chwilę myślę, że może jestem właśnie na samym początku? W pewnym sensie zaczynam nudzić się modą, szukam nowych zajęć, wyzwań. Czuję, że rozpoczyna się dla mnie jakiś nowy okres, choć mam świadomość dotychczasowych osiągnięć. Przykładem może być praca w teatrze - zdobyłam już pewne doświadczenia, ale tak naprawdę dopiero odkrywam kolejne możliwości...

Czyja kariera stanowi dla Ciebie inspirację?
Z twórców współczesnych darzę uznaniem projektantkę Anię Kuczyńską - w rzeczywistości nie przepadam za jej modą, lecz podoba mi się, że "robi swoje". Tworzy to, co chce i nie obchodzi ją to, co pomyślą inni. Nie zabiega o sławę, uznanie. Jej twórczość spełnia jej własne kryteria intelektualne. Zaś generalnie podziwiam osoby, które wychodzą z niczego i osiągają sukces dzięki własnej pracy i pomysłom. Od lat uwielbiam i bacznie obserwuję karierę pochodzącego z Mali projektanta Xuly Bet'a, który we Francji tworzy unikalną modę poprzez swoisty "recykling strojów". Jego niepowtarzalne kreacje powstają przez przerabianie istniejących ubrań, łączenie różnych materiałów. Bet jest dowodem na to, że można przyjechać z nikąd nic nie mając i zaistnieć oraz, że nie trzeba być sławnym na całym świecie, bo ważne jest wypracowanie własnego, rozpoznawalnego stylu. To właśnie podoba mi się w świecie mody - jest tak wiele przykładów projektantów, którzy zaczynali od zera. Ścieżka kariery jest otwarta dla każdego, kto ma pomysł na siebie i siłę przebicia, chociaż - niestety - są też wyjątki. Kraje takie jak Francja, Anglia czy Polska dają rzeczywiście nieograniczone możliwości, ale chociażby we Włoszech modą rządzą rodzinne klany i to spośród nich wyłaniani są kolejni twórcy.

W dniach 12-14 czerwca organizowałaś pokazy na krakowskich targach biżuterii "Jubinale". W jaki sposób to doświadczenie różniło się od tego, co robiłaś dotychczas i czy stanowiło dla Ciebie jakieś wyzwanie?
Z pewnością organizacja tych pokazów była wielkim wyzwaniem. Dotąd zajmowałam się pojedynczymi pokazami, które miały na celu prezentację "tylko strojów" i już one same w sobie potrafiły stać się źródłem wielu trudności i stresów. Tymczasem prezentacje w ramach targów Jubinale były dużo poważniejszym przedsięwzięciem. Główną trudnością był fakt, że do przygotowania miałam 5 pokazów, z czego 4 były pokazami handlowymi, a piąty był tzw. show, a więc potrzebnych było kilka scenariuszy. Musiałam odpowiednio dobrać kolekcje, ponieważ pokazy miały na celu prezentację biżuterii i to na niej skupić się miała cała uwaga - ubrania, odwrotnie niż zwykle, stanowić miały jedynie dopełnienie. Do tego każda prezentowana firma chciała pokazać dosłownie wszystko ze swojej oferty, więc modelki miały na sobie kolczyki, wisiory, bransoletki... Chyba nie muszę tłumaczyć, jak skomplikowane i stresujące jest w tym wypadku przebieranie między pokazami? Najbardziej niesamowity w tej historii jest fakt, że podczas wszystkich tych pokazów, spośród setek sztuk biżuterii absolutnie nic nie zginęło! Wciąż trudno mi w to uwierzyć...

Niedawno zajęłaś się czymś zupełnie dla siebie nowym - zaprojektowałaś aranżacje wnętrz do klimatyzatorów firmy LG. Opowiedz nam o tym doświadczeniu.
Przygoda z wnętrzarstwem zaczęła się dla mnie od propozycji zaprojektowania wystroju restauracji, którą wkrótce otwiera moja znajoma. Ten projekt nie jest jeszcze ukończony, ale sam pomysł był dla mnie kompletną nowością - dotychczas w ogóle nie zajmowałam się tą dziedziną i nagle wydała mi się ona ogromnie atrakcyjna! Gdy zaczęłam poważniej o tym myśleć, nadeszła propozycja od LG. Wraz z firmą onoMono i Zosią Sobolewską, która jest architektem, stworzyłam aranżacje wnętrz do ich nowoczesnych klimatyzatorów. Początkowo zamierzaliśmy wypożyczyć meble od różnych firm, lecz nagle wszystko to, co moglibyśmy z nimi zrobić wydało się nam banalne, opatrzone. Choć byliśmy poważnie ograniczeni czasowo, to jednak budżet od LG pozwolił nam na luksus stworzenia własnych mebli. Dzięki temu pozbyliśmy się barier. Jedynym obowiązkowym punktem, którego musieliśmy się trzymać, była obecność klimatyzatora. W ten sposób powstały nowatorskie aranżacje z użyciem oryginalnych foteli, regałów czy lamp naszego projektu. Jako że sama bardzo interesuję i angażuję się w działania ekologiczne, jedno z wnętrz postanowiłam poświęcić temu tematowi. Fantastyczne obicie fotela do tego projektu uszyły moja mama, jej koleżanka i ciocia... ze skrawków starych t-shirtów! Mimo, że pracowaliśmy w pośpiechu, projekt dla LG przyniósł nam wszystkim ogromną satysfakcję. Zdecydowanie chcę dalej rozwijać się w tym kierunku!

Jak doszło do tego, że zajęłaś się projektowaniem kostiumów teatralnych? Jak wyglądały Twoje dotychczasowe osiągnięcia w tej dziedzinie?
Propozycja stworzenia kostiumów do sztuki "Hamlet" w Teatrze Polskim we Wrocławiu pojawiła się dzięki mojemu koledze - Wojtkowi Pusiowi. Znamy się od lat i zawsze mieliśmy mnóstwo pomysłów - mamy podobne estetyczne postrzeganie spraw i chcieliśmy wspólnie coś zrealizować. Wojtek zajmował się reżyserią świateł do "Hamleta", gdy okazało się, że potrzeba osoby do zaprojektowania kostiumów,  polecił mnie. Najwięcej współpracowałam z reżyserką spektaklu - fantastyczną Moniką Pęcikiewicz oraz scenografem Karoliną Benoit. Obydwie są osobami niezwykle twórczymi, inteligentnymi, przywiązują wielką wagę do szczegółów. Potrafiły wychwytywać z charakteru aktorów niesamowite rzeczy, a ja mogłam następnie przerabiać te niuanse na kostiumy. Dzięki pracy dla teatru zmieniło się moje myślenie o stroju: przestał być dla mnie "zaledwie ubraniem", które ma być atrakcyjne. W kostiumie najważniejsze było podkreślenie poprzez strój pewnych cech charakteru. Moja praca wiązała się z bezustannymi dyskusjami, stanowiła wyzwanie intelektualne, bardziej  nawet niż estetyczne. Możliwość przesiadywania na próbach, obserwowania aktorów była dla mnie przyjemnością samą w sobie, dużo bardziej interesującą niż efekt końcowy. Obecnie realizuję kostiumy i - po raz pierwszy w życiu - scenografię do przedstawienia "Moulin Noir" w reżyserii Marcina Przybylskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. To zupełnie nowe doświadczenie! Premiera planowana jest na grudzień, więc dopiero zaczynam. Na razie nie zdradzę więcej szczegółów, zapraszam na spektakle.

W ostatnim pytaniu powróćmy do Twojej "podstawowej" dziedziny - mody. Obserwując polski rynek mody damskiej, gdzie widzisz lukę? Dla kobiet w jakim wieku lub o jakiej sylwetce oferta jest ograniczona bądź nieciekawa i co można z tym zrobić?
To proste - już od lat brakuje ciekawych strojów dla kobiet puszystych. Jeżeli jedyne, co producenci są w stanie zaoferować paniom noszącym duże rozmiary, to stroje o fasonie - przepraszam - worka, to mamy poważny problem... Sama dostaję zlecenia na projektowanie dla pań o bardziej obfitych kształtach. Często jednak jest tak, że na początku moi klienci faktycznie chcą zaproponować dla nich coś ciekawego, kiedy jednak zaprojektuję niebanalny strój, wycofują się, twierdząc, że "rynek im tego nie przyjmie"... Sądzę, że problem polega też na tym, iż wielu projektantów zwyczajnie nie potrafi tworzyć dla dużych rozmiarów. Wiąże się z tym całe mnóstwo ograniczeń - w kwestii fasonu, koloru, doboru materiałów itp. Jeszcze większej rzeszy zwyczajnie to nie interesuje...1 Powiedzmy sobie szczerze: kolekcja najlepiej wygląda na chudych modelkach, stwarza wtedy najwięcej możliwości. O ile więc nikt nie przełamie się, nie zaryzykuje zaproponowania puszystym kobietom stroju, który zamiast ukrywać, wydobędzie ich figurę, o tyle nic nie ma szansy się zmienić.

Rozmowa z osobą tak kreatywną jak Monika mogłaby trwać bez końca. Dziś jednak przerywamy w tym miejscu. Życząc jej powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach, liczę na kolejne spotkanie - już wkrótce...

Magda Koniarska