Portret Projektanta - Anna Kara

annakara@o2.pl

Zwykle piszę tu o osiągnięciach projektanta, dziś powiem tylko, że moda Anny Kary jest równie piękna jak język, którym się posługuje. Najpierw zachwyciła nas jej kolekcja, którą zaprezentowała na Cracow Fashion Awards, a następnie urzekło nas to, co ta zjawiskowa i wrażliwa dziewczyna ma do powiedzenia na temat mody i własnej twórczości.

Czym jest dla Ciebie moda?

Spełnianiem podświadomych oraz świadomych potrzeb i oczekiwań ludzi.

Jak doszło do tego, że zdecydowałaś się zostać projektantką?

Długo nie wiedziałam, co tak naprawdę chcę robić w życiu. Odkąd pamiętam, wykazywałam zainteresowania artystyczne. Malowałam i rysowałam. Po maturze poszłam jednak na studia polonistyczne. Dopiero po paru latach studiowania literatury, zaczytywania się w lekturach, zrozumiałam, że to nie to czego szukam. Wtedy trafiłam na krakowską Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru. Zaczęłam naukę i dojrzałam do decyzji, że chcę zostać projektantką mody.

Czy masz jakieś wzorce w postaci innych projektantów mody?

Tak. Na pierwszym miejscu, niezaprzeczalnie, stawiam sobie twórczość Driesa van Notena. Podoba mi się jego sposób potraktowania kobiety. W ubiorze stosuje proste, luźne kroje. Ceni wygodę. Nie eksponuje ciała i urody kobiecej, raczej je ukrywa. Na wybiegach jego modelki nie "krzyczą" seksapilem. Mimo to nie można oderwać od nich wzroku, nie można nie wyczuć nuty erotyzmu i naturalnego piękna. Nazywam go też mistrzem połączeń. I to nie tylko dlatego, że ze smakiem i perfekcją w idealną całość zestawia pozornie nie pasujące do siebie kolory, wzory i tkaniny. Dries van Noten łączy także różne trendy i kultury. Spaja elegancję ze swobodą, klasykę z nowoczesnością, prostotę z wyrafinowaniem, czyli tak naprawdę łączy sprzeczności. Urzekają mnie także kolekcje Johna Galliano, zwłaszcza haute couture dla Diora. Traktuję je jednak bardziej jak artystyczne widowisko w niesamowitej, teatralnej scenerii. Ogromna ilość barw, tkanin i wzorów stanowią prawdziwą ucztę dla oczu.

Jakie są Twoje ulubione kolory, faktury?

Moje ulubione kolory to czarny, biały, a także różne odcienie popielatego, beżu i granatu. Podobają mi się kolory naturalne, takie które można odnaleźć w przyrodzie. Lubię faktury raczej gładkie w dotyku, ale podobają mi się także faktury delikatnie szorstkie, np. w niektórych dzianinach.

Czym zazwyczaj się inspirujesz?

Tak naprawdę wszystkim co mnie otacza. Czasem inspiracji szukam długo, wertując różne fotografie, oglądając reprodukcje obrazów, nawet czytając książki. Innym razem trwa to chwilę. Potrafi mnie zainspirować jakieś przypadkiem znalezione zdjęcie czy obejrzany film, ciekawe zestawienie kolorów na niebie lub też niebanalnie przewiązana apaszka na szyi przechodzącej ulicą kobiety. Świat jest pełen inspiracji. Trzeba je tylko potrafić odszukać.

Opowiedz o swojej kolekcji dyplomowej, czym była inspirowana, jakich użyłaś tkanin, jak długo trwał proces tworzenia?

O kolekcji dyplomowej zaczęłam myśleć już na początku nauki w szkole. Pomysły i projekty przeszły długą drogę ewolucji. Przy tworzeniu kolekcji nie miałam jednej konkretnej inspiracji, a przynajmniej nie chciałam, aby ta inspiracja była zbyt oczywista. Na powstanie kolekcji niewątpliwie wpłynęła poezja Anny Świrszczyńskiej, z którą miałam okazję się zetknąć bliżej przy pisaniu mojej pracy magisterskiej na studiach polonistycznych. Tytuł kolekcji "Gdzie jestem ja sama" to cytat z jednego z wierszy poetki. Zainspirowała mnie także postać i malarstwo Fridy Kahlo, ale nie kolorystyka, tylko przesłanie, pewien klimat. Zarówno w poezji Świrszczyńskiej, jak i malarstwie Fridy Kahlo charakterystyczna jest sprzeczność w ukazaniu kobiety. W kobiecie walczą, pierwotne instynkty, walczą pierwiastki żeńskie i męskie. Z jednej strony kobieta jest tu silna, odważna, niezależna, pewna siebie, świadoma swej atrakcyjności, z drugiej strony jest słaba, delikatna, łagodna, ujarzmiona przez siły natury, ograniczona swoją własną fizjologią. Chciałam stworzyć kolekcję dla kobiet świadomych sprzeczności jakie w nich występują, dla kobiet, które czują ciągłą potrzebę zmian. Wyrazem pierwiastka męskiego w kobiecie - siły, odwagi oraz niezależności, są w kolekcji spodnie i jako dodatek - kołnierzyki. Wyrazem pierwiastka żeńskiego - delikatności, wrażliwości, romantyzmu, są zwiewne, jedwabne sukienki. Moim zamierzeniem było stworzyć kolekcję prostą, skromną, w stonowanych kolorach. Kobieta powinna się w niej czuć wygodnie i naturalnie, ale przy tym atrakcyjnie i z klasą. Dlatego wykorzystałam tu głównie naturalne materiały - len, dzianinę bawełnianą i jedwab oraz proste, luźne kroje. Podsumowując - moja kolekcja przeznaczona jest dla wszystkich kobiet ciągle poszukujących istoty samej siebie, ciekawych świata. Są to ubrania dla kobiet, które przywiązują wagę do tradycji, ale nie poddają się tak łatwo stereotypom, potrafią walczyć o swoje "ja".

Jakie są Twoje zainteresowania poza modą i czy mają one jakiś wpływ na Twoje projekty?

Interesuję się malarstwem, filmem i muzyką. Lubię też spędzać czas na łonie natury, najchętniej aktywnie. W lecie dużo chodzę po górach, żegluję, w zimie jeżdżę na snowboardzie. Każde z moich zainteresowań ma niewątpliwie jakiś wpływ na moją twórczość. Wszystkie są inspirujące.

Jak określiłabyś Twój styl, zarówno ten osobisty, jak i styl Twoich projektów? Czy są one spójne?

Myślę, że są spójne. Nie potrafiłabym chyba tworzyć czegoś wbrew sobie. Czegoś, co by mi się nie podobało. Oszukiwałabym przy tym siebie i odbiorców mojej twórczości. Chociaż często chodzę w ubraniach i butach zaprojektowanych przez siebie, to jednak nie wszystko z tego co projektuję zakładam na siebie. Ale zawsze muszę być zadowolona z końcowego efektu. Nie lubię przerysowań. To ubiór ma być dodatkiem do człowieka, a nie odwrotnie. Cenię naturalność, proste rozwiązania i minimalizm w ubiorze. Staram się, aby moje projekty też takie były.

Jakie są Twoje najbliższe plany zawodowe?

Zamierzam działać na własną rękę. Chcę zacząć od produkcji ubrań w małej ilości, zobaczyć jak się sprzedadzą, czy znajdę odbiorców. Równocześnie chciałabym zająć się projektowaniem kreacji na indywidualne zamówienia. To mnie bardziej pociąga.

Co chciałabyś robić za 10 lat?

Konsekwentnie, dalej utrzymać się w zawodzie projektanta. Marzy mi się salon - showroom z sukniami ślubnymi, wieczorowymi i własnymi, unikatowymi kolekcjami całodziennymi. Wszystko przede mną. Mam nadzieję, że starczy mi siły i determinacji, by zrealizować te marzenia.

I tego właśnie Ci serdecznie życzymy.

Rozmawiała: Monika Onoszko - www.onomono.pl