Magdalena Zawadzka - Portret Projektanta

Magda Zawadzka jest stuprocentową fashionistką... Fashion addict. Nałóg ten, w przeciwieństwie do innych, okazał się bardzo konstruktywny - to właśnie jej ogromna pasja dla mody sprawiła, że wreszcie postanowiła spełnić marzenie o projektowaniu. Choć studiuje ten kierunek i zajmuje się nim na poważnie zaledwie od roku, już może pochwalić się pewnymi sukcesami: wzięła udział w prestiżowym konkursie "Jeans Design 2007" organizowanym przez Krajową Izbę Mody w Łodzi (znalazła się w gronie zaledwie 9 projektantów z całej Polski), a także w mocno promowanym "Off Fashion" w Kielcach. Ponadto, wystawiała swoją kolekcję na targach "BillionEuroBab" w Warszawie, a jej pierwszą sławną klientką jest znana z MTV prezenterka - Kasia Burzyńska, która nie mogła obyć się bez pewnego żakietu...

Na nasze spotkanie w kawiarni Magda przychodzi w granatowym T-shircie ze złotymi napisami i w granatowej spódnicy o bardzo dobrym kroju, całość jest niebanalna dzięki oryginalnym dodatkom - krwistoczerwonej retro-torebce z szafy babci i połyskliwym baletkom. Najbardziej jednak rzuca się w oczy fantastyczna opalenizna - wczoraj Magda wróciła z bajecznego rejsu po Morzu Śródziemnym. Z pewnością z podróży, podczas której zwiedziła takie miasta jak Barcelona czy Cannes, przywiozła mnóstwo modowych inspiracji do swojej twórczości... Moje pierwsze pytanie wydaje się oczywiste i słyszy je chyba każdy projektant. Z drugiej strony, nie sposób go nie zadać...

Czym jest dla Ciebie moda?
Moda jest dla mnie zabawą, możliwością kreowania własnego wizerunku. Uważam, że każdy tworzy swoją rzeczywistość, a pierwszym krokiem do tego jest stworzenie siebie. Jednocześnie, moda jest przez to środkiem manipulacji, gdyż kreujemy siebie według własnego pomysłu - poprzez nasz strój, nasz wygląd, staramy się narzucić innym określone myślenie o nas. Moda stanowi więc pewną grę, zabawę ze sobą i dialog z otoczeniem.

Wiem, że Twoim pierwszym kierunkiem studiów jest psychologia na Uniwersytecie Łódzkim, którą w tym roku kończysz. Dlaczego postanowiłaś studiować projektowanie?
Od zawsze interesowałam się modą. Nie chciałam jednak, żeby to zainteresowanie wiązało się tylko i wyłącznie z buszowaniem po sklepach z ciuchami (śmiech). Moda jest moją pasją, inną pasją jest sztuka. Uważam, że jest to świetne połączenie - te dwie dziedziny fantastycznie przenikają się i uzupełniają.

Z pewnością dużo już zostało powiedziane i wciąż wiele jest do powiedzenia o związkach mody z psychologią. Jaką wiedzę czy też doświadczenia ze studiów psychologicznych mogłaś wykorzystać w pracy projektanta?
Najbardziej przydatna jest dla mnie wiedza z zakresu marketingu i promocji. Część informacji zdobytych podczas studiów na psychologii jest już głęboko zakorzeniona w moim umyśle. Wykorzystuję je automatycznie, nie zastanawiając się nad niektórymi mechanizmami. Trudno więc wskazać konkretne zagadnienia, które pomagają mi w pracy. Sądzę po prostu, że dzięki wiedzy, którą posiadam po studiach psychologicznych, potrafię lepiej wypromować czy "sprzedać" siebie. Znam podstawy marketingu i reklamy, studiowałam psychologię zachowań konsumenckich - myślę, że jest to pewien atut, którego nie posiadają koledzy, z którymi studiuję projektowanie. Mam też nadzieję wykorzystać te wiadomości w przyszłości, gdy będę prowadziła własne atelier.

Czym się inspirujesz w projektowaniu?
Tak jak każdy projektant, inspiruję się aktualnymi tendencjami w modzie. Staram się jednak zachować własny styl, a więc nie ulegam im bezkrytycznie. Inspiracją są dla mnie także geometryczne formy - stąd futurystyczne, ostre cięcia w moich projektach, pewna surowość. Z drugiej strony: koło, czyli delikatność, kobiecość, wdzięk. Ale nigdy razem! Rysując, czerpię z dorobku Toulouse-Lautrec'a, którego malarstwo uwielbiam.

Co jest dla Ciebie najważniejsze w stroju: tkanina, konstrukcja, faktura, kolor..?
Gdy projektuję, najbardziej liczy się dla mnie konstrukcja. Strój musi nadawać się do noszenia, jednak nie może być banalny - sądzę, że moim zadaniem jest kreatywność, więc stawiam na nową, ciekawą formę. Jednak niezwykle istotny jest dla mnie także kolor. W mojej najnowszej kolekcji, inspirowanej futuryzmem, dominuje srebrny, ale pojawiają się tam też nadruki. Stanowią one nawiązanie do kolejnej z moich inspiracji - kultury masowej, komiksu, pop-artu.

Stroje z którego okresu w historii mody podobają Ci się najbardziej?
Zdecydowanie lata 60! Są jakby kwintesencją większości moich inspiracji, towarzyszy im charakterystyczny, wdzięczny klimat. Stroje z lat 60. mają w sobie to, co kocham - intensywne kolory, geometryczne formy. Jest to okres niezwykle różnorodny - z jednej strony szaleństwo pop-artu, z drugiej - stonowana elegancja w stylu Jackie Kennedy i Chanel. Jednocześnie, moda z tego okresu doskonale sprawdza się we współczesnym świecie; uwielbiam tamte dodatki: okulary, korale, torebki... Staram się włączać je do moich kolekcji.

Jaki etap w pracy projektanta lubisz najbardziej, a który jest dla Ciebie najtrudniejszy?
Moim ulubionym momentem jest pokaz. Jest to efekt końcowy, ostatnie zadanie, a zarazem zwieńczenie mojej pracy. Uwielbiam tą mieszankę emocji - jednocześnie jestem zdenerwowana, martwię się, czy wszystko pójdzie dobrze, czy modelki prawidłowo wyeksponują stroje itd. Z drugiej strony, cieszę się, mogąc wreszcie zaprezentować to, czemu poświęciłam tyle wysiłku. Otacza mnie blichtr, gwar, media. Poruszam się jakby między dwoma światami - za kulisami szykuję modelki, na widowni obserwuję publiczność, badam jej reakcje, słyszę strzępy rozmów... Za to najgorszym etapem w tworzeniu jest dobór materiałów - znalezienie w polskich sklepach tego, co mam w głowie, w moim projekcie często okazuje się niemożliwe, w związku z czym muszę zmieniać swoje pomysły. Jest to niezwykle frustrujące...

Jaki jest Twój ulubiony element ubioru kobiety?
Właściwie, są dwa takie elementy. Na pierwszym miejscu jest z pewnością spódnica - zarówno, gdy projektuję, jak i gdy kupuję coś dla siebie. W mojej pracy sugeruję się tym, co sama chciałabym nosić, nie rozdzielam tych dwóch sfer. To, co projektuję jest zgodne z moim gustem. Drugi element szczególnie dla mnie ważny, to żakiet, ale nie w stylu krótkiego kostiumu. Szczególną wagę przykładam do kołnierza - musi być duży, oryginalny, musi się czymś wyróżniać.

Z którego ze swoich projektów jesteś najbardziej zadowolona?
Odpowiedź jest prosta: to żakiet "Królowa Anglii". Był gwiazdą mojej kolekcji "Dżins Plis", przygotowanej na konkurs Jeans Design. Jestem z niego bardzo dumna, głownie dlatego, że sprawdziła się próba plisowania dżinsu. Z reguły nie robi się tego, a okazuje się, że jest to materiał bardzo podatny na plisowanie; ciekawy efekt uzyskałam właśnie dzięki doborowi materiału. Poza tym, wysoki kołnierz w żakiecie, to jak wcześniej wspominałam jeden z elementów charakterystycznych dla mojego projektowania. Lubię też swoją tunikę z szarej satyny - wygląda świetnie do legginsów. Jej najbardziej interesującym elementem jest pas-motyl, który stanowi jednocześnie małą torebkę - idealne połączenie na wyjście do klubu.

Dla kogo projektujesz lub chcesz projektować? Jak opisałabyś swoja grupę docelową?
Projektuję dla ludzi, którzy myślą podobnie jak ja - dla miłośników mody, nie upraszczających jej do mody "mundurkowej". Uważam, że moda zabija kreatywność, jeżeli interpretuje się ją zbyt dosłownie. Kolorowe magazyny dostarczają kobietom gotowe wzory - total look, który wystarczy skompletować i założyć na siebie. Osobę, która ubiera się u mnie, nie interesuje przepis na strój dla każdego, ona ma własny styl, szuka rzeczy oryginalnych, unikatowych, charakterystycznych. Jeżeli miałabym określić przedział wiekowy, sądzę, że byłoby to 20-45 lat, generalnie - młode kobiety, grupa mi najbliższa, choć bardzo pociąga mnie także moda męska. Myślę, że projektowanie dla mężczyzn wciąż stanowi niszę w Polsce i z pewnością chciałabym kiedyś się tym zająć. Szczególnie w momencie, gdy coraz więcej mężczyzn interesuje się modą, świadomie kreuje swój styl, pragnąc się wyróżnić.

Dziękuje Ci bardzo za rozmowę i życzę wielu sukcesów w karierze projektantki!

Magdalena Koniarska - onoMono